9.
Kalina nie przejmowała się złą pogodą za oknem. Wręcz
przeciwnie, chodziła cały czas z uśmiechem i prawda jest taka, że czuła się
jakby była jakąś nastolatką, która przeżywa pierwszy związek. Jednak Krystian
był dla niej jak ten anioł, który spada z nieba. Dodatkowo powrócił do
dzwonienia, choć co drugi dzień i co najlepsze, nie dzwonił na jej prywatny
telefon, a dalej blokował linie służbową. Dziś był jeden z tych dni,
rozmawiali, a raczej romansowali przez telefon. Szefa dzisiaj nie było, stąd
nawet ekipa albo pracowała zdalnie, albo była i nie przeszkadzała Kalinie. W
pewnym momencie usłyszała swój telefon i zobaczyła wiadomość od osoby, której
się raczej nie spodziewała na Pomorzu. Wpatrywała się w telefon jak zaklęta i
analizowała każde słowo osobno.
„Będę w Gdańsku, mam
kilka twoich rzeczy. Zjemy razem obiad? 14.02.”
- Zaproszenie na obiad nie jest takie złe. – bez pożegnania
odłożyła słuchawkę, czując się tak jakby przyłapali ją na czymś złym, dopiero
po chwili dotarło do niej, że to nikt inny jak Jana, która stała z uśmieszkiem
- Nie rozumiesz. – westchnęła – Na obiad zaprasza mnie Adam.
Mój były.
- Jaki problem jest w takim razie? – przyjrzała się
dziewczynie, a słysząc westchnięcie była jeszcze bardziej zdziwiona
- Problem jest taki, że… nie wiem czego mam się spodziewać.
Nie rozumiem, dlaczego tu będzie.
- Jak nie pójdziesz, to się nie przekonasz. A kto wie, może
do siebie wrócicie?
- Na to raczej już za późno, oboje jesteśmy w związku. –
mruknęła
- Wiedziałam! Ten dobry humor musiał być poprawiony przez
kogoś.
Nawet nie mogła nic powiedzieć, Jana zostawiła ją samą, na
co Kalina pokiwała zrezygnowana głową Po pracy zresztą postanowiła trochę
zaszaleć i skorzystać z ostatnich chwil wyprzedaży. Zmęczona, zaś w lepszym
humorze Kalina wróciła do domu. Zobaczyła jedynie pustą lodówkę i głośno
wetchnęła. Miała wrażenie, że dzisiaj robi to zdecydowanie zbyt często i za
głośno. Robiąc listę zakupów spożywczych, napisała wiadomość do Krystiana,
zapraszała go na kolacje, jednak musiała obejść się smakiem. Chłopak był
ponownie w delegacji i zjeżdżał do domu dopiero pod koniec tygodnia.
Kalina skupiła się na pracy, szef wrócił a co za tym idzie, wszyscy nagle
przypomnieli sobie o ważnych sprawach. Prawda była taka, że odliczała czas do
piątku. Potrzebowała odpoczynku, zresztą zastanawiała się czy czasem nie
wyskoczyć sobie do Sopotu na plaże. Punkt siedemnasta w piątek wyszła z pracy i
jednak wróciła do domu. Deszcz za oknem nie zachęcał do spacerów. Dlatego
Kalina jedynie nalała sobie kieliszek wina i przebrała się w piżamę, a na to
zarzuciła szeroki sweter, który i tak opadał na jedno ramię. Nucąc melodię,
która leciała w radiu przygotowywała makaron z sosem. Usłyszała dzwonek swojego
telefonu i kompletnie nie rozumiała o co chodzi, dlaczego Krystian pyta o numer
jej mieszkania? Odpisała, i po minucie usłyszała dzwonek do drzwi, zdziwiona
skręciła gaz, by nie zalać kuchenki, kierując swoje kroki w stronę drzwi.
Spojrzała przez judasza i stała twarzą w twarz z Krystianem, który pomachał
małym bukiecikiem. Jego akurat się nie spodziewała, wpuściła go jednak do
środka, ktoś na dole otworzył drzwi, więc zaraz poczuła po nogach zimny powiew.
- Co tu robisz? – zdziwiona przyglądała się chłopakowi,
który ściągał płaszcz
- Mamy weekend, postanowiłem spędzić ten wieczór z pewną
sympatyczną dziewczyną. – uśmiech nie schodził mu z twarzy – Witam. –
zadowolony podszedł do Kaliny i zaraz złożył delikatny pocałunek na jej ustach
– Ładnie wyglądasz.
- Czy ja wiem. – wyminęła go idąc od razu do kuchni, gdzie
makaron był już gotowy – Zjesz ze mną? Nie jest to jakoś wyszukany obiad,
jednak…
- Umieram z głodu. – zaśmiał się – Przyjechałem do ciebie
prosto z trasy. Pomóc w czymś?
Kalina jedynie pokiwała głową, że nie. Sama dokończyła
obiad, kątek oka obserwując jak chłopak rozgląda się po mieszkaniu. Sam włożył
kwiaty do słoika, jak również nalał sobie wina do kieliszka. Z talerzami
usiedli przy stole w kuchni, siedzieli dosłownie w ciszy, jedynie dźwięk
uderzanych sztućców o talerze świadczył o tym, że w ogóle ktoś jest w pomieszczeniu.
- Ok, dziękuję za pyszny obiad. Będę teraz uciekać do
siebie. – dziewczyna zdziwiona jedynie na niego spojrzała – Nie będę
przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz. – westchnęła kładąc swoją dłoń na jego
– Przepraszam, nie jestem dzisiaj sobą. Trafiłeś na gorszą wersję Kaliny.
- Gorszą? Powiedziałbym raczej na błądzącą w chmurach. Stało
się coś? – Kalina jedynie westchnęła, zastanawiała się nad wszystkim –
Pamiętaj, jak chcesz pogadać zawsze jestem dostępny. – delikatnie ścisnął je
dłoń
- Wiem o tym. I bardzo się cieszę, że tu jesteś. Może tego
nie widać, jednak taka jest prawda.
- Kalina, wszystko gra? –
- Mój były będzie w Gdańsku i chce się spotkać. Ma kilka
moich rzeczy. – szepnęła – Nie rozumiem tego, kazał mi się wynosić, raczej nie
zostawiłam tam swoich rzeczy. Nie rozumiem tego… - wydusiła z siebie wszystko
na jednym wydechu
- Powinnaś się z nim spotkać. Czasem trzeba sobie wszystko wyjaśnić,
by zamknąć pewne sprawy. – Kalina spojrzała na niego i widziała jego uśmiech–
Oczywiście nie namawiam, jednak… jeśli chcesz zacząć coś nowego, ze mną,
wolałbym byś była skupiona na chwili obecnej.
- Wiem, że masz rację. Jednak to nie jest takie proste.
Nasze ostatnie spotkania nie przebiegły dobrze, nie wiem czy chce przeżywać
ponownie to samo.
- Będzie dobrze. – uśmiechnął się – W tym momencie zapomnij
o tym, proszę. To nasz wieczór, co powiesz na film, wino? Z przyjemnością bym
zaproponował coś bardziej szalonego, jednak podróż autem mnie mocno wykończyła.
- Plan idealny, jednak jest jeden mały minus. Ta butelka nam
nie wystarczy.
- Zrozumiałem, na szczęście masz niedaleko żabkę, chcesz coś
jeszcze?
- Nie trzeba. Posprzątam po obiedzie i przygotuje popcorn.
Krystian szybko ruszył w stronę sklepu, więc dziewczyna
korzystając z chwili, posprzątała po obiedzie i przygotowała wszystko na seans
filmowy z chłopakiem, który o dziwo wrócił dość szybko i to z całą reklamówką
łakoci i alkoholem. Jak na piątkowy wieczór, nie było zbyt wiele propozycji, w
końcu jednak znaleźli jakiś film, choć słabo byli nim zainteresowani. Bardziej
skupili się na sobie. W pewnym momencie dziewczyna odwróciła się w stronę
chłopaka, który zdziwiony zamruczał, kiedy poczuł usta Kaliny na swoich. Tego
akurat się nie spodziewał, ale też nie narzekał. Objął dziewczynę mocniej w
pasie, czując jej ręce na swoim karku. Ponownie pocałował dziewczynę, by po
chwili przejść na jej szyję i płatek ucha. Słysząc cichy jęk uśmiechnął się pod
nosem, składał delikatne pocałunki na jej odkrytym ramieniu, i się tylko
przyglądał Kalinie z uśmiechem. Dopiero po chwili odwzajemniła gest, jednak dla
niego liczyło się tylko jedno – liczyło się to, że kiedy się uśmiechała, w jej
oczach pojawiał się blask. Niby błahy szczegół, dla Krystiana był to znak, że
oboje lubią swoje towarzystwo w takim samym stopniu.
- Pomyśleć, że mój pierwszy plan obejmował samotny wieczór,
z wirującą pralką. W tle by leciały jakieś głupoty w telewizji, a ja bym po
prostu siedział na kanapie i surfował w necie. – zauważył głaszcząc dziewczynę
po ramieniu
- Widzę, że oboje mieliśmy inne plany. Zastanawiałam się nad
miłym wieczorem w Sopocie, jakoś lubię ich plażę, zjadłabym obiad na mieście i
dopiero późnym wieczorem wróciła do domu.
- W takim razie porywam cię na taką randkę w niedzielę.
Pojedziemy na plażę, pospacerujemy. Zjemy coś dobrego na mieście i wrócimy
późnym popołudniem do domu. – zauważył i ponownie napotkał uśmiech – Jesteś
gotowa na dzień z Krystianem Bartoszewskim?
- Z Tobą? Zawsze.
&&&
Sobota przeleciała dość szybko, a w niedzielę Kalina nie
mogła się doczekać. Tego właśnie chciała, miłego dnia z Krystianem. Wyciągnęła
z szafy cieplejsze ubrania i jak mała dziewczynka czekała tylko na sygnał.
Chłopak w piątek i tak zostawił samochód pod jej mieszkaniem, usłyszała jednak
dzwonek do drzwi, w podskokach podbiegła i ponownie przywitał ją uśmiech i mały
bukiecik, ze śmiechem pokiwała głową i jeszcze przed wyjściem włożyła go do
słoika, obok poprzedniego, jak tak dalej pójdzie będzie zmuszona zakupić kilka
wazonów.
- Gotowa? Mam niespodziankę. – widząc zdziwioną minę dziewczyny,
wziął głębszy wdech – Muszę ci się do czegoś przyznać. Nie znoszę plaży w
Sopocie, ona jest uwielbiana przez turystów, nie obraź się. – widząc jedynie
rozbawiony wzrok dziewczyny wzruszył ramionami – Dlatego mam niespodziankę,
jest tyle pięknych plaż, więc postanowiłem ci je pokazać. Fakt, spędzimy
czterdzieści minut w aucie, ale warto. Masz moje słowo.
- Spokojnie. – zaśmiała się obejmując go w pasie – Lubię
takie niespodzianki.
- Bardzo mnie to cieszy. Choć jeszcze będę musiał
zatankować, jak jesteś gotowa, to jednak pora ruszać.
- Poczekaj.
Z uśmiechem jedynie złapała chłopaka za kurtkę i skradła mu
całusa, którego odwzajemnił z pomrukiem. Chętnie by został w domu na dłużej, ale
zaraz go wyminęła i wziął jedynie głębszy wdech. Chciał pokazać Kalinie trochę
więcej niż standardowe, turystyczne atrakcje. Jak tylko wyjechali z jej
osiedla, od razu pojechał na stacje benzynową, gdzie zatankował do pełna, jutro
znowu musi być w drodze, i na samo wspomnienie głośno westchnął. Wsiadł jednak
do auta i uśmiechnął się do Kaliny, od razu zauważając, że stacja się zmieniła.
- Nie przepadam za długimi podróżami. – zauważyła bawiąc się
bransoletką – Zagrajmy w grę. W taki też sposób dowiemy się o sobie więcej. Wiem,
że nie przepadasz za Sopotem, ja za długim siedzeniem w miejscu. Nie lubię też
koni, przez jednego mam bliznę na łydce, jak byłam mała spadłam z jednego. Miałam
wtedy siedem lat. Oddałabym życie za pierogi ruskie, i kruche ciasto z wiśniami
mojej babci. Do tej pory pamiętam jego smak.
- Uwielbiasz słodycze, zauważyłem już to. – zaśmiał się
zmieniając pas – Nie mam żadnych blizn, co dziwi moich rodziców. Byłem niezłym
psotnikiem. Moją ulubioną zabawą w dzieciństwie zresztą było wdrapywanie się po
drzewach. Tak się o to bali, ze dziadek z ojcem zbudowali specjalnie domek na
drzewie, bym tylko nie wdrapywał się po gałęziach. To była baza dla mnie i
mojego kuzynostwa. I wiesz co? Narobiłaś mi apetytu na pierogi.
- W takim razie zapraszam na obiad. Znajdziemy jakąś
przyjemną restauracje, gdzie zjemy pyszny obiad i deser. – w samochodzie
rozniósł się głośny śmiech – Wiem, powinnam ograniczyć cukier. Zdradź mi w
ogóle gdzie jedziemy.
- Jedziemy pospacerować po plaży. Wybrałem na dzisiaj Kąty
Rybackie, to akurat wieś, jednak będziemy mieć spokój, spodoba ci się. Bo coś
czuję, że jesteś romantyczką.
- Może coś w tym jest, choć muszę przyznać, że zawsze mam
łzy przy kampaniach społecznych i smutnych reklamach. Sama nawet nie wiem
dlaczego. Na twoje kolejne pytanie, zaskoczę cię. Studiowałam ekonomię. –
Krystian zdziwiony spojrzał na dziewczynę, zdecydowanie nie tego się spodziewał
– Zawsze byłam dobra z matematyki, wybór był prosty.
- Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś. Obstawiałem jakiś humanistyczny
kierunek. Teraz będzie mi głupio przyznać, ale studiowałem filologię, wiem, że
nie ma to nic wspólnego z tym co teraz robię. Choć z drugiej strony, sprzedaje
podręczniki, książki do księgarń. Lubię zresztą czytać, wiem co sprzedaje. To
akurat zasługa dziadka, całe życie z nimi mieszkałem, i prawda jest taka, że to
on czytał mi na dobranoc. Zawsze po kaszubsku, dla niego było to bardzo ważne. Bëlné słowò òtmikô serce. – zdziwiona mu się przyjrzała
– Kristión powiedział Ci właśnie, że dobre słowo otwiera serce. To nasze
przysłowie.
- Rozmawiacie w domu po kaszubsku?
- Głównie z dziadkami, czasem też z
rodzicami, choć oni wolą jednak mówić po polsku. Prowadzą agroturystykę, więc
nie chcą by goście czuli się w jakiś sposób urażeni. Choć przyznaję, czasem
dobrze jest zakląć sobie po kaszubsku, do tej pory zresztą znam alfabet. –
Kalina jedynie się uśmiechnęła – Przynudzam.
- Wcale nie. To akurat jest bardzo
ciekawe, nie wstydzisz się, jesteś dumny z tego kim jesteś. Fakt, kompletnie
cię nie rozumiem, jednak muszę przyznać. Kristión bardzo mi się podoba.
- Bardzo mnie to cieszy Kalënka. I jesteśmy na miejscu.
Krystian
zaparkował na parkingu i zaraz ruszyli na spacer. Miał rację, miejsce
zdecydowanie przypadło dziewczynie do gustu i choć wiał trochę zimny wiatr, to
jednak nie byli jedynymi osobami na plaży. Spacerowali jednak brzegiem,
trzymając się za dłonie i po prostu cieszyli się chwilą. Przynajmniej Kalina.
Dotarło do niej, ze właśnie tego potrzebowała, mocniej zresztą ścisnęła dłoń
chłopaka i szeroko do niego uśmiechnęła. Miał czerwone policzki, ewidentnie
marzły mu też uszy i zapewne żałował, że nie miał przy sobie czapki. Zaśmiała
się cicho, i zaproponowała powrót do samochodu. Krystian grał twardziela, więc
jedynie ściągnęła z siebie czapkę i po prostu założyła mu na głowę, a sama
nałożyła na swoją kaptur kurtki.
- Wolę
żebyś był zdrowy. – uśmiechnęła się co odwzajemnił – Lepiej?
- W
damskiej czapce? Na rozgrzanie wolałbym jednak jakiegoś całusa.
- Tylko
jednego?
Dziewczyna
zarzuciła swoje dłonie na jego karku i stanęła na palcach, by po chwili
delektować się przyjemnymi pocałunkami. Stali tak wtuleni w siebie i zgodnie
stwierdzili, że lepiej jest wracać do samochodu. Czekała ich kolejna podróż,
tym razem do Gdańska. Kalina szukała jednak jakiejś dobrej knajpki w której
mogliby zjeść pierogi, i co najważniejsze, by opinie miała dobre. Włączyła
nawigacje i ponownie bawiła się radiem.
- Zaraz
przywiążę ci dłonie do klamki. Nikt nie rusza radia. – pokiwał jej palcem
Cicho się
zaśmiała, nie chciała jednak się z nim kłócić o coś takiego. Zwłaszcza, że
jeszcze trochę mieli do Gdańska, nie chciała zostać wysadzona w połowie drogi,
gdzieś na poboczu. Dojechali w końcu na miejsce, i musieli niestety poczekać
trochę na stolik. Zgodnie stwierdzili, że to bez sensu. Zamówili jedzenie na
wynos i pojechali do mieszkania dziewczyny, do którego mieli najbliżej.
- Muszę przyznać,
że już dawno nie jadłem domowego obiadu, w tak miłym towarzystwie. – zauważył
-
Zapraszam w takim razie częściej. Nie mówię, że umiem wszystko ugotować, jednak
głodny nie wyjdziesz.
- Zgodzę
się, tylko wtedy, jak będę mógł zająć się deserem. Moje babeczki ci bardzo
smakowały.
- Umowa
stoi. – uśmiechnęła się co odwzajemnił – Następnym razem widzimy się w takim
razie u ciebie.
Można by powiedzieć, że Kalina odnalazła w życiu pewnego rodzaju spokój :) Tworzy szczęśliwą parę z Krystianem, ma pracę i mieszkanie. Stanęła na nogi i jak na razie wszystko się układa. Wspólne spędzanie czasu z Krystianem daje jej radość ^^ Oboje cały czas się poznają i docierają, co ma w sobie niewątpliwy urok. Fajnie, że powróciły rozmowy w trakcie pracy :D Zawsze to jakoś człowiekowi milej czas zleci haha :D A ten motyw ze zwiedzaniem plaż był romantyczny ^^
OdpowiedzUsuńNiepokoi mnie tylko ta nagła wiadomość od Adama... Oby nie wynikły z tego jakieś nieprzyjemności.
Pozdrawiam :)
Życie Kaliny powoli nabiera barw :) Nareszcie na jej drodze stanął godny jej osoby mężczyzna. Trudno o cokolwiek przyczepić się do Krystiana. Wydaje się być w porządku facetem z poczuciem humoru. Kto by pomyślał, że niewinny flirt przez telefon może zakończyć się w ten sposób. Obydwoje świetnie czują się w swoim towarzystwie, a dziewczynie nawet depresyjna pogoda nie jest straszna. Kiełkują w niej uczucia wobec mężczyzny. Nareszcie w jej życiu pojawiły się promienie słoneczne :)
OdpowiedzUsuń