23.
Kalina miała rację, był tchórzem. Dalej zresztą w głowie miał jej ostatnie słowa. Chciał już zresztą jej odpowiedzieć, wytłumaczyć. Wtedy jednak pojawił się lekarz i musiał wyjść. Nie wiedział też z kim porozmawiać na ten temat. Była zresztą noc, leżał w swoim łóżku i nie mógł zasnąć. Cały czas miał przed oczami Kalinę. Strasznie za nią tęsknił i musiał to przyznać, a do tego widząc ją na szpitalnym łóżku zrobiło swoje. Prawda jest taka, że nie pomyślał nawet o tym, że dziewczyna może być w ciąży. Wrócił zresztą myślami do tamtej nocy w Poznaniu, na spokojnie przeanalizował wszystko. Błąd dotarł, dość późno. Zapalił lampkę nocną przy łóżku i przy okazji wziął do ręki telefon. Była druga nad ranem, miał nadzieję, że nie obudzi nikogo wiadomością.
„Wiem, że zapewne solidarnie trzymasz stronę Kaliny.
Rozumiem to. Jednak chciałbym zaoferować swoją pomoc. Z kostką w gipsie będzie
wam ciężko dostać się do mieszkania i wejść na drugie piętro. Nie muszę się
nawet odzywać, potraktujcie mnie jako szofera i służącego.”
Zanim to przemyślał, wiadomość została wysłana. Miał ochotę
udusić się pod poduszką, o dziwo wiadomość zwrotna przyszła dość szybko.
„Serio? Chcesz bym poległa razem z tobą?”
„Czyli jest na mnie bardzo zła.”
„Raczej bym powiedziała, że nie potrafi pogodzić się z
tym, jak została potraktowana. Wasza relacja dużo dla niej znaczyła. Już na
poziomie tych słodkich podchodów w postaci rozmów telefonicznych. Twoja pomoc
bardzo by się nam przydała, jednak nie wiem jak ona zareaguje. A nie zamierzam
zginąć od jej wzroku.”
„Jesteś jej przyjaciółką, w razie ataku to ciebie akurat
oszczędzi. Naprawdę chcę pomóc.”
„Wiem o tym. Jak tylko dostałam od ciebie wiadomość, że
jedziesz do szpitala wiedziałam jak to się skończy. Możecie się w końcu
zdecydować, czy będziecie razem, czy też chcecie się bawić w jakieś podchody?
Powoli się już gubię, kogo mam pocieszać, kogo popierać.”
„Nie chcemy byś stawała po czyjeś stronie. Choć wiem, że
to ona zawsze wygra. I to rozumiem, schrzaniłem i to porządnie, zdaję sobie z
tego sprawę. Gdybym mógł wszystko naprawić, cofnąć czas, zrobiłbym to.”
„Nie trzeba cofać czasu, wystarczy, że w końcu dopuścisz
ją do głosu. Pozwolisz wytłumaczyć swoje rację, tak samo jak sam powiesz to, co
ci się nie podoba, i dlaczego zachowujesz się czasami tak jak się zachowujesz.
Nie można z dnia na dzień stać się dupkiem. Musi być jakiś powód. Jak w końcu
dojdziecie do porozumienia, wtedy można myśleć o czymś więcej, niż dziecięcym
związku. Porozmawiam z nią, zapytam się czy możesz pomóc. I dam znać.”
&&&
Kostka niestety bolała, tak samo jak głowa, chociaż lekarze
nie mieli już żadnych przeciwwskazań do tego by ją wypuścić. Jana poinformowała
dziewczynę o propozycji. Z jednej strony nie wiedziała czy to najlepszy pomysł,
ale z drugiej, nie chciała też tłuc się taksówką do domu. Nie wykorzystując
pośrednika, sama napisała wiadomość do Krystiana. W dniu wypisania, dokładnie
słuchała co ma do przekazania lekarz. Delikatnie się podniosła o kulach i w tym
samym momencie pojawił się Krystian z małym bukietem kwiatów.
- Gotowa?
- Tak. Nie marzę o niczym innym jak o swoim łóżku. –
westchnęła i z jego pomocą, wolnym krokiem jakoś doszli do samochodu, usiadła
na tyle i czuła jakby jechała taksówką.
- Po drodze mam gdzieś zajechać? Zatrzymać się?
- Nie trzeba, Jana zajęła się zakupami. Choć lodówka nie
świeciła pustkami.
- Napisałem do Adama. – odezwał się po chwili, na co
zdziwiona mu się przyjrzała – W końcu to twój kontakt, powinien wiedzieć, że z
tobą wszystko ok. na jego miejscu wolałbym wiedzieć.
- Dzięki. Mam nadzieję, że nie powiadomił o niczym mojej
rodziny. – westchnęła – Rozładował mi się telefon, nie mam żadnego kontaktu ze
światem.
- Mam tu ładowarkę, możesz się podłączyć. – zauważył i zaraz
miał w dłoni telefon dziewczyny – Wracałaś z Poznania?
- Tak. Chociaż byłoby lepiej jakbym została w Gdańsku.
Spotkanie rodzinne nie przebiegło dobrze. I wiem, że w tym też jest sporo mojej
winy. Ostatnio nie wiem co się dzieje, zawsze uważałam się za osobę, która wie
czego chce. Ma plan na siebie, na życie.
- Jeśli masz ochotę o tym porozmawiać, to mogę zatrzymać się
po jakąś kawę.
- Nie trzeba, widzę, że jesteś w pracy. – westchnęła plując
sobie w brodę, że w ogóle zaczęła rozmowę
- Kalina…
W tym samym momencie rozdzwonił się telefon, westchnął tylko
od razu przepraszając dziewczynę i odebrał połączenie. Szybka rozmowa z
klientem, aż w końcu na spokojnie zaparkował pod kamienicą Kaliny. Szybko
pomógł jej wysiąść i widząc jak bardzo się męczy z kulami pokiwał lekko
rozbawiony głową. Poprawił sobie lepiej torbę na ramieniu i zanim dotknęła
pierwszego schodka, zaraz miał ją w ramionach, poprawił ją sobie tylko i
słyszał jak coś marudziła pod nosem, coś o tym, że jest ciężka. Spokojnie
doniósł ją na drugie piętro i pod samymi drzwiami postawił do pionu. Sam
otworzył mieszkanie i powoli dostosowywał je do jej potrzeb, choć musiał
przyznać, że Jana sporo się napracowała. Przyniósł zresztą wszystkie przekąski
i dzbanek lemoniady, który postawił przy łóżku.
- Dzięki. Jana się napracowała.
- Oj tak. Prawdziwa przyjaciółka. – uśmiechnął się – Coś
jeszcze podać? Masz na coś ochotę?
- Nie, możesz uciekać do pracy. Niech inni podziwiają ten
roboczy strój. – zauważyła na co się serdecznie zaśmiał – Zawsze ta wersja mi
się podobała.
- Znam kilku, którzy chodzą w bluzach sportowych na
spotkanie z klientem. To nie jest jednak mój styl. – zauważył podchodząc do
okna, które otworzył na oścież – Kalina, chciałbym z tobą porozmawiać. Wszystko
wyjaśnić, podjąć jakąkolwiek decyzję. Myślę, że przyszła w końcu pora byśmy w
końcu zdecydowali. Czy chcemy ostatecznie się rozstać, czy jednak jest jakaś
szansa. Jestem zmęczony tym wszystkim, tym, że kobieta którą kocham tak się ode
mnie oddala.
- Nie robię tego akurat z własnej woli. To ty mnie
odpychasz, uciekasz jak dziecko przed kłopotami. Kiedy poznałam cię przez
telefon, wydawałeś się zupełnie inny.
- Sam nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy taki nie byłem,
nie zachowywałem się jak jakiś gówniarz, który nigdy w życiu nie był w związku.
Fakt, nigdy nie byłem w związku tak poważnym, jak ty i Adam. Swoją drogą, chłopak
z wyższej półki. Jestem przy nim takim malutkim, wiejskim chłopaczkiem. Aż
dziwne, że od niego odeszłaś, wygląda na tego idealnego. – w odpowiedzi dostał
tylko prychnięcie – W pewnym momencie zacząłem się porównywać, do niego, jak i
do własnego kuzyna. Jest mi wstyd przed tobą, jak i przed samym sobą. Masz rację
odpycham cię, robię jakieś dziwne podchody, głupie błędy i nigdy tak naprawdę nie
możemy cieszyć się tym co jest między nami, co mamy. Jednak nigdy nie starałem się
tak o kobietę jak o ciebie. Widzisz, pół roku mi zajęło by umówić się z tobą na
randkę. Już wtedy się bałem, czy jestem wystarczająco dobrym kandydatem.
- Jak to się porównywałeś? Dlaczego?
- Bo chciałem by wszystko było idealne. Byś była szczęśliwa,
ze mną. A to wszystko i tak schrzaniłem. Naprawdę tego nie chciałem, dlatego
też zaproponowałem wyjazd. Chciałem spędzić choć krótki urlop, z tobą. Za
każdym razem jak tylko pomyślę o jakimś krótkim wypadzie, spacerze po plaży,
mam w głowie tylko ciebie.
- I byłam szczęśliwa, nie potrzebowałam idealnego partnera,
który sprawi, że wszystko będzie idealne. Chciałam partnera, który będzie przy
mnie. Któremu nie przeszkadza to, jaka jestem. I tak było, na początku.
- Wiem o tym. Jednak ja musiałem przeciągnąć struny. Zachowywałem
się jak dupek.
- Wina zawsze leży po obu stronach. – westchnęła – Choć ty
uciekasz. Chciałam dać ci szanse, jednak ty od razu wziąłeś do siebie tylko
jedną wypowiedź i uciekłeś do Warsu. Zaufaj mi, nie miałam ochoty rozmawiać o
czymś takim w pociągu. Wolałabym na osobności, no ale wiemy jak się to
skończyło. Zablokowałeś mnie. A mimo tego, byłeś pierwszy w szpitalu.
- Wiem to było idiotyczne zachowanie. Myślę, że dzieci w
podstawówce tak się nie zachowują. – zauważył, na co w pokoju rozniósł się
śmiech – Kalina… czy jest szansa? Wiem, proszę o kolejną. I zrozumiem wszystko.
Uszanuję każdą twoją decyzję. Choć bardzo za tobą tęsknię, i jesteś kimś
ważnym, niestety nie potrafię być tylko twoim przyjacielem.
- Wiem. Oboje nie potrafimy być w takiej relacji. I nie wiem
Krystian… - przetarła zmęczoną twarz – Serce mówi jedno, a rozum drugie. Czuję
się zmęczona tym, że nie wiem co będzie. W jednej chwili jesteśmy szczęśliwi, a
w drugiej coś się sypie. Nigdy nie wiadomo w którym momencie, moje ostatnie
objawy… wystraszyłam się, jak tylko zobaczyłam czego mogą dotyczyć. Zablokowałeś
mnie, i gdyby się okazało, że jestem w ciąży, jakby to wszystko wyglądało? Już
bez tego moje stosunki z rodziną są koszmarne.
- Co takiego się wydarzyło w Poznaniu? – usiadł bliżej
Kaliny, dokładnie jej się przyglądając – I jeśli by się okazało, że jesteś w
ciąży, nie uciekłbym gdzie pieprz rośnie. Wiem, że zapewne mi teraz nie
wierzysz, nie dziwię się nawet, nie raz pokazałem jaki ze mnie szczeniak. Zresztą
ktoś mi powiedział, że muszę w końcu ci pozwolić się wypowiedzieć.
- Dobra rada. – westchnęła – A Poznań… powiedźmy, że raczej
nie jestem tam mile widziana. Choć jadąc tam zastanawiałam się nawet, czy to
nie jest odpowiednia pora. Wrócić pokonanym do rodzinnego miasta. Bo już sama
nie wiem tak naprawdę gdzie jest moje miejsce, gdzie będę szczęśliwa. Jak widać
tutaj też nic dobrego mnie nie przywitało. – wskazała na nogę – Nie chcę
podejmować decyzji w tym momencie. Potrzebuje przemyśleć to co mi powiedziałeś,
na spokojnie. Jeszcze działają środki przeciwbólowe. – szepnęła i widziała, że
Krystian spuszcza głowę
- No tak powinnaś odpoczywać, a ja ci tylko zawracam głowę. –
podwinął bardziej rękawy koszuli, więc od razu wyczuła, że jest zakłopotany –
Zresztą powinienem pojechać jeszcze do jednego klienta.
- Krystian. – westchnęła łapiąc go za dłoń – Nie uciekaj
ponownie. Nie mówię nie, jednak chcę zastanowić się nad tym wszystkim. Jeśli ma
nam się udać, chcę być wszystkiego pewna. Wiesz, lubiłam nasze początki, to, że
się z niczym nie spieszyliśmy. Taki Krystian mi się najbardziej podobał. –
zobaczyła delikatny uśmiech na jego ustach co odwzajemniła – Zamówię dobry
obiad, zjesz go dziś ze mną? Wieczorem?
- Ugotuję coś. Ty możesz co najwyżej wstać do toalety. Masz odpoczywać,
pamiętaj co mówił lekarz. I będzie tak jak chcesz, bez pośpiechu. – zauważył dając
jej delikatnego całusa w dłoń – Pora na mnie. – będąc już przy drzwiach
odwrócił się jedynie i z lekkim uśmiechem powiedział – Dziękuję i się mylisz. Gdybyś
wróciła do Poznania, to na pewno nie jako pokonana osoba. Sama musisz w końcu
to zauważyć.
&&&
Po przerwie wracam z nowym rozdziałem, w tym nowym (oby) lepszym roku! Życzę wam, by 2021 był spokojnym rokiem, z dużą weną do nowych opowiadań i by w życiu prywatnym było sporo happy-endów.
Za niski poziom przepraszam... ostatnio mam na głowie zbyt wiele (czyt. koniec roku w pracy, cotygodniowe zajęcia plus teraz egzaminy) więc pisanie spadło na tor boczny i bardzo nad tym ubolewam. Jednak zostawiam was z rozdziałem numer 23... oby kolejny był szybciej.
Cieszę się, że w końcu udało im się porozmawiać, bo przynajmniej wyjaśnili sobie pewne ważne kwestie. Krystian zrozumiał, że zachował się nieodpowiedzialnie, ale jak słusznie zauważyła Kalina, wina zawsze leży po obu stronach. Najważniejsze, że to przegadali, a teraz muszą dać sobie czas, by znów zbytnio się nie pospieszyć, nie działać pochopnie. Jest nadzieja, bo są dla siebie ważni :) Krystian otworzył się przed dziewczyną, wyznał jej że czuł się gorszy, że chciał być idealny... Musiało go to wiele kosztować, każdy inaczej sobie radzi ze swoimi lękami. Krystian wolał odsunąć się od Kaliny, tak zadziałał mechanizm obronny. Trzymam za nich kciuki ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)