10.

Przez to ile miała na głowie, kompletnie zapomniała o tym, że wielkimi krokami zbliżały się walentynki. Wszędzie o tym trąbili, i przypomniała sobie jak to zawsze nabijali się z Adamem z par, które akurat w tym dniu okazywali sobie miłość. Dodatkowo chciał spotkać się z nią akurat 14 lutego. Nie wiedziała czego się tak naprawdę spodziewać, od rana chodziła poddenerwowana, nawet nie odbierała telefonów od Krystiana, wolała go w to wszystko nie mieszać. Punktualnie wyszła z pracy, i wolnym krokiem ruszyła do restauracji w której mieli się spotkać. Ponownie usłyszała swój telefon, więc go wyciągnęła, na samą wiadomość od Krystiana się uśmiechnęła, zapraszał ją dzisiaj na randkę, nie ważne o której godzinie. Miała po prostu do niego przyjść, zapukać. Wzięła głębszy wdech i z podniesioną głową weszła do środka. Adam jak zawsze był punktualny, siedział przy stoliku, w garniturze i analizował menu. Podeszła do niego jakby nigdy nic i zajęła miejsce naprzeciwko. Szybko złożyli zamówienie i po prostu siedzieli w ciszy. Choć i jedno, i drugie co chwilę na siebie zerkało, analizowało co zmieniło się w osobie siedzącej naprzeciwko. Kelnerka przyniosła im jedzenie, jak również ponownie przyniosła wodę dla Kaliny.

- Oby jedzenie było faktycznie tak dobre jak opisywali w internecie. – westchnął wycierając sztućce – Zresztą, ta torba jest dla ciebie. – dopiero po chwili zobaczyła papierową torbę przy stoliku

- Dzięki, choć muszę przyznać, że mnie to trochę zdziwiło. Moje rzeczy mogłeś podrzucić już dawno, do Poznania. Pomorze jest trochę daleko od Krakowa.

- Jestem tu służbowo. Podrzuciłem to tylko przy okazji. – Kalina jedynie się delikatnie uśmiechnęła, doskonale wiedziała, że nie mówi jej prawdy, za dobrze go znała – Marta się do mnie wprowadza. – powiedział po dłuższej chwili ciszy – Nie chciałbym, by się natknęła na twoje rzeczy.

- Nie wie o mnie? – bawiła się sałatką, teraz przynajmniej znała imię dziewczyny ze zdjęcia

- Wie. Nie mogę przecież udawać, byliśmy ze sobą dziesięć lat. Za dużo nas łączy, bym miał to przemilczać. Teraz zresztą się do mnie wprowadza, ma bliżej do pracy. – Kalina zapytała jedynie, czy znalazł coś swojego – Dalej mieszkam w kamienicy.

- Myślałam, że nie lubisz tej kamienicy.

- Nie było mi łatwo, miałem ochotę się wyprowadzić gdzie indziej, jednak za długo z tym zwlekałem, i prawda jest taka, że mimo mojego narzekania, mieszkanie nie jest takie złe. A u ciebie jak tam? Jesteś w końcu tu sama.

- Dobrze. Fakt, wyjechałam na drugi koniec kraju, jednak podoba mi się tu. Wynajmuje mieszkanie, mam dobrą pracę. Nie mam tak naprawdę powodów do narzekania. Choć Malwina pewnie sprzedała ci inną wersję.

- Bardziej twoja mama. – zaśmiał się – Martwi się o ciebie, jak również Malwina. Pokazują to w całkiem dziwny sposób, przyznaje. Zresztą już na urodzinach Michała widziałem różnicę. Zmieniłaś się i muszę przyznać, że do twarzy ci z nową fryzurą.

- Zmieniłam się?

- Wydajesz się szczęśliwsza, spokojniejsza. Nawet sam nie wiem jak to określić. – już miała coś powiedzieć, jednak jej przerwał – Słuchaj Kalina. Choć bardzo mnie zraniłaś, do tej pory tak naprawdę nie wiem co się stało, to jednak dla dobra wszystkich, powinniśmy się choć trochę tolerować. Na urodzinach nie było komfortowo.

- Wydaje mi się, że jeszcze przez jakiś czas nie będzie komfortowo. – westchnęła odkładając talerz obok – Masz rację, dziesięć lat to dość długi okres. Choć oboje układamy sobie życie na nowo, nie jest czasem łatwo. Moja rodzina cię uwielbia, nikt tak naprawdę nie akceptuje moich decyzji.

- Działasz zbyt pochopnie. Podejmujesz decyzje, zanim cokolwiek przemyślisz, albo obgadasz to z drugą osobą. Prawda jest taka, że kompletnie tego nie rozumiem. Porzuciłaś mnie i wyjechałaś do Gdańska, do obcego miasta, mogłaś już przynajmniej wrócić do Poznania, jakoś by się mogło to wszystko rozwiązać…

- Nie wróciłabym do ciebie, jeśli o tym myślisz. – westchnęła – Choć nie zaprzeczę. Miałam chwile słabości, jednak dalej uważam, że to była dobra decyzja. – zauważyła kładąc dłoń na jego – Adam, zawsze nasze losy będą się krzyżować, tak jak sam zauważyłeś, jesteś chrzestnym mojego bratanka. I choć historia miała wyglądać inaczej, najpierw studia, później małżeństwo, dzieci, domek pod lasem.

- Pamiętasz jak staraliśmy się o dziecko? Nasze rodziny oszalały, wszyscy mieli nas za wariatów.

- Byliśmy nimi. Miałam wtedy dopiero dwadzieścia dwa lata i myślałam o tym, że to pora by być mamą. – zaśmiała się głośno – Myśleliśmy, że jak jesteśmy młodzi, zakochani to możemy robić wszystko.

- Tylko, że ty mnie nie kochałaś tak jak ja ciebie. – westchnął spuszczając głowę

- Nie prawda. Dobrze wiesz, ze kochałam cię całym sercem, dalej coś do ciebie czuję. Nie zaprzeczę, i jakaś część mnie dalej będzie cię kochać. W końcu wszystko co pierwsze przeżyłam z tobą, byłeś moją pierwszą miłością o czym dobrze wiesz. I choć mieliśmy się razem zestarzeć, to jednak tak musiało być. Ty mnie zdradziłeś, i nigdy tak naprawdę nie dowiedziałam się dlaczego. Jedynie przepraszałeś, obiecywałeś poprawę.

- Już wtedy miałem pierścionek zaręczynowy. – tym razem on położył swoją dłoń na Kaliny i delikatnie bawił się jej palcem, na którym powinna być obrączka – Przepraszałem, bo wiedziałem, że źle postąpiłem. I nigdy tak naprawdę nie pytałaś. Choć sam nie wiem co miałbym ci powiedzieć, poznałem ją w pracy, fajnie się nam rozmawiało, flirtowaliśmy aż pewnego dnia się stało. Wydaje mi się, że między nami wkradła się rutyna, na każdej płaszczyźnie. To była tylko przygoda, nic więcej. Potrzebowałem chyba jakiegoś wyzwania. Byliśmy siedem lat razem, mieszkaliśmy pięć. Wiedzieliśmy o sobie dosłownie wszystko. Przynajmniej jesteśmy kwita, ty mnie porzuciłaś przed ołtarzem. Ja cię zdradziłem wcześniej.

- Nigdy nie brałam tego za rewanż. Podczas przygotowań czułam, że to nie jest to. Widzisz, wcześniej planowałam rodzinę z tobą, kiedy w końcu miało do tego dojść, wszystko uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą. Nie byliśmy szczęśliwi, oboje byliśmy ze sobą już z przyzwyczajenia.

- Też to do mnie dotarło. Musiałem to wszystko przetrawić, uwierz… w życiu nie pomyślałem, że ktoś tak mi bliski, zrobi coś takiego, jednak poznałem Martę. Dotarło do mnie, że z nią jest inaczej. Też nadal coś do ciebie czuję, jednak nie jest to samo co było na początku.

- Najważniejsze jest to, że się podnieśliśmy. Układamy życie na nowo, ty w Krakowie z Martą, ja tutaj, w Gdańsku.

- Malwina mi mówiła, że masz kogoś. – Kalina jedynie kiwnęła głową – Jednak przyszłaś na obiad, w walentynki. Ja mam dobrą wymówkę, praca.

- Wie o tobie. I prawda jest taka, że twoja wiadomość mnie ruszyła. Nie wiedziałam co zrobić, jednak mi powiedział, że jeśli chce zacząć coś nowego z nim, muszę rozliczyć się z przeszłością. Miał rację, jeśli chcemy pójść na przód, musimy sobie wszystko wyjaśnić.

- Może to dziwnie zabrzmi, ale już go lubię. Ma chłopak rację, musimy iść na przód, tylko dzięki temu ułożymy sobie życie na nowo, a na spotkaniach nie będzie tej dziwnej atmosfery. Musimy zachować się jak na dorosłych przystało, na dorosłych, którzy mimo wszystko mają do siebie jakiś szacunek.

- Dokładnie, zwłaszcza, że zawsze byłeś moim najlepszym przyjacielem. – uśmiechnęła się delikatnie co odwzajemnił – Marta jest szczęściarą, że ma takiego chłopaka, wiesz o tym?

- Dlaczego w ogóle Gdańsk? Jeszcze bym zrozumiał Wrocław. – dokładnie przyjrzał się Kalinie, która przez dłuższy czas analizowała pytanie

- To był impuls. Sam zauważyłeś, za szybko podejmuje decyzje. Kiedy kazałeś mi się wynosić z mieszkania, spakowałam swoje rzeczy i poszłam na dworzec z myślą, że pojadę do Poznania. Pociąg do Gdańska był najszybciej, i w taki o to sposób wylądowałam na Pomorzu. – zauważyła na co zaczął się śmiać – Faktycznie szybko podejmuje decyzje.

- Powinnaś w końcu się uspokoić. Może to jest pora by wrócić na studia? Jestem przekonany, że dostaniesz się na uczelnie w Gdańsku, w końcu za pierwszym razem dostałaś się na Jagielloński. Doskonale wiem, że praca na recepcji to nie jest twój szczyt marzeń.

Kalina wzięła głębszy wdech, chłopak miał rację. To nie był jej szczyt marzeń i w sumie mogłaby o tym pomyśleć. Gdyby wróciła na studia na pewno by ucieszyła swoją mamę. Adam zawołał kelnerkę i mimo sprzeciwu dziewczyny zapłacił za ich obiad, rzucając tylko, że to on zaprosił. Nie chciała się z nim kłócić, więc jedynie podziękowała. Zresztą zaproponował, że podrzuci ją uberem do domu, od razu podziękowała, poczekała z nim zresztą, aż kierowca podjedzie i nie wiedziała nawet jak się z nim pożegnać. Z inicjatywą wyszedł o dziwo Adam, mocno ją tylko przytulił, co odwzajemniła i poczuła jego usta na czole.

- Trzymaj się w wielkim świecie. Gdybyś jednak potrzebowała pomocy, napisz.

- Zapamiętam. – uśmiechnęła się do niego – I dziękuję. Że mimo tego co Ci zrobiłam, potrafisz mi choć trochę wybaczyć.

Adam jedynie się delikatnie uśmiechnął i wsiadł do ubera. Pomachała mu jeszcze i wolnym krokiem ruszyła w stronę mieszkania, po drodze tworząc wiadomość do Bartoszewskiego. Choć w drodze zmieniła zdanie, wsiadła na najbliższym przystanku w autobus i zawróciła do mieszkania Krystiana. Była dopiero dwudziesta pierwsza, nie powinien spać. W dodatku skorzystała z okazji, że ktoś wychodził z klatki, stąd bez żadnego uprzedzenia zapukała do jego drzwi czekając, aż odbierze. O dziwo dopiero po dłuższej chwili otworzył, ubrany w zwykłe spodnie dresowe i czarny podkoszulek. Na widok Kaliny, od razu na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, a kiedy tylko podeszła do niego i mocno wtuliła, nie do końca wiedział jak ma się zachować. Czy spotkanie nie przebiegło tak jak powinno? Zamknął jedynie drzwi i delikatnie odsunął od siebie dziewczynę, dokładnie analizując jej twarz.

- Napijesz się herbaty, wina?

- Herbata będzie ok. – uśmiechnęła się o dziwo, więc odetchnął z ulgą. Sam jednak swoje kroki skierował do kuchni, by po chwili przyjść z dwoma kubkami do salonu, gdzie już na kanapie siedziała dziewczyna. Przyglądał jej się, choć aż korciło go, by się wszystkiego dowiedzieć – Jak się okazuje, Adam przyjechał tu służbowo i wiesz co jest najlepsze? W większości to nawet nie moje rzeczy. Dopiero jak w autobusie przejrzałam torbę, dotarło do mnie, że był to tylko pretekst.

- Najważniejsze, że nie wróciłaś załamana. – powiedział cicho i zaraz zresztą objął ramieniem dziewczynę, która położyła się opierając o jego ramię – Choć wybrał kiepski moment.

- Nigdy nie obchodziliśmy walentynek. Oboje uważaliśmy, ze to nie jest ważne święto, jeśli kogoś kochasz, pokazuj to przez cały rok, a nie tylko w ten jeden dzień w roku. Kwiaty, czekoladki czy też prezenty to nie jest to. Choć nie ukrywam, że w tym roku myślę trochę inaczej, chciałam wrócić do siebie, w połowie drogi jednak zawróciłam, dotarło do mnie, że jednak chce spędzić ten wieczór z tobą.

- To akurat miłe, zwłaszcza, że ja uwielbiam obchodzić walentynki. Mam dla ciebie nawet czekoladki, chyba myślałem, że po spotkaniu z byłym nie będziesz w dobrym humorze. Jednak wydajesz się szczęśliwa, bo chyba tak jest?

- Cóż… Nie zawsze. - powiedziała po dłuższej chwili - Zjawiłam się zupełnie przypadkiem w Gdańsku, nie miałam gdzie mieszkać, ani nawet pracy. Wzięłam się w końcu w garść i wszystko znalazłam. Bez niczyjej pomocy. – westchnęła – W Krakowie pracowałam na recepcji, choć kiedy poprosili o referencje, bałam się. Pracowałam w firmie przyszłego teścia, mógł mi wystawić bardzo złe referencje, dlatego od razu powiedziałam prawdę. Jakimś cudem mnie przyjęli i wtedy poznałam takiego upierdliwego chłopaka, wydzwaniał jak szalony. – w salonie rozniósł się śmiech Krystiana – Adam zawsze będzie obecny. Byłam z nim dziesięć lat, poznałam go jako szesnastolatka, jest starszy, przyjechał po liceum do Poznania, gdzie pracował w firmie mojego taty, tak się poznaliśmy. Miał być tylko rok, jednak został na dwa lata, do momentu aż skończę szkołę. Zdałam maturę i wylądowaliśmy na studiach w Krakowie. Wszystko było jak w bajce, aż go nakryłam. Zdradzał mnie z taką jedną, przez to zawaliłam studia. Zamiast walczyć, rzuciłam je i zostałam z nim. Wybaczyłam mu, jednak wtedy zaczynaliśmy się powoli od siebie oddalać.

- Po zdradzie zapewne nigdy nie jest tak samo. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Jednak czasem lepiej jest powiedzieć stop, odejść.

- Uciec raczej. – Kalina usiadła prosto – Uciekłam dosłownie sprzed ołtarza. – widząc zdziwioną twarz chłopaka wzięła głębszy wdech – Powiedziałam tak, i choć przez wszystkie miesiące przed ślubem było nawet znośnie, gdzieś w głębi serca czułam, ze to nie jest to. Miałam straszne wątpliwości, i nie wytrzymałam. Wybrałam najgorszy  moment, jednak gorzej byłoby z rozwodem. Przez to jestem czarną owcą rodziny. Z dnia na dzień uciekłam do Gdańska, co nie podoba się rodzicom, ani siostrze. Na twoje pytanie, sama nie wiem czy jestem szczęśliwa. Nie wiem czy wcześniej byłam. – odłożyła kubek na stolik – Jednak dzisiejsze spotkanie, wydaje mi się, że tego potrzebowaliśmy. Widzisz, spędziłam z nim trzy godziny, bez żadnych obraźliwych słów, rozmawialiśmy jak na przyjaciół przystało. Zresztą Adam już od jakiegoś czasu jest w związku, teraz zamierza zamieszkać z dziewczyną. I choć minęło trochę czasu, to jednak oboje zrozumieliśmy, że choć jakaś część nas dalej się kocha, to jednak byliśmy ze sobą już tylko z przyzwyczajenia, to małżeństwo byłoby tylko nieporozumieniem.

- To akurat zrozumiałe, spędziłaś z nim dekadę swojego życia. – zauważył okładając kubek na stolik

- Dokładnie, choć wiem, że minie jeszcze trochę czasu, nim wszystko będzie normalne. Widzisz, Adam jest chrzestnym mojego bratanka, chcąc nie chcąc będę się z nim widywać. Zresztą… moja rodzina go uwielbia, mama chyba nadal wierzy, ze do siebie wrócimy. Nie może w końcu znieść tego, że tak zhańbiłam rodzinę. Przez to wszystko jest takie skomplikowane i niekomfortowe. Widząc, że jego wolą bardziej niż mnie… zresztą nawet po części mają rację. Podejmuje decyzję zbyt pochopnie. Z dnia na dzień rzuciłam narzeczonego, studia, miejsce zamieszkania. Czasami czuję się bardzo zagubiona, zwłaszcza w życiu. Widzisz, nigdy nie musiałam się niczym martwić… w Poznaniu dbali o mnie rodzice, nawet jak wyjechałam do Krakowa, najpierw mi pomagali, a później o wszystko dbał Adam. Przez to tak naprawdę brak mi doświadczenia… na wszystkich płaszczyznach. Widzisz, jak przyjechałam do Gdańska, chciałam być samotniczką. Chciałam pokazać wszystkim, że jestem dorosła, potrafię o siebie zadbać.

- Tak jest. Musisz w końcu uwierzyć w siebie. – od razu usiadł prosto – Kalina, nie znam żadnej osoby, która w tak młodym wieku wyjechała do innego miasta. Najpierw Kraków, a teraz Gdańsk. Pokazałaś, że mimo wszystko jesteś odpowiedzialna, wiesz jak przetrwać. Musisz sama do tego dojść. I uwierz mi, na samotniczkę to ty nie wyglądasz. – uśmiechnął się ciepło co odwzajemniła – Nad twoją samooceną popracujemy. – zrobił jej pstryczka w nos

- Czyli dobrze zrobiłam zmieniając zdanie.

Krystian nic nie odpowiedział, z uśmiechem nachylił się nad dziewczyną i ją  po prostu pocałował. Między pocałunkami szepnął tylko, że dzisiejszy wieczór też chciał spędzić ze swoją dziewczyną.  W odpowiedzi dostał szeroki uśmiech. Ich pocałunki z każdą sekundą stawały się bardziej zachłanne, aż w końcu dziewczyna znalazła się na jego kolanach. Nie chciał się z niczym spieszyć, by tylko jej nie spłoszyć. Pierwszy krok zrobiła o dziwo dziewczyna, ściągnęła z niego koszulkę i wodziła delikatnie palcem po jego klatce piersiowej, przygryzając dolną wargę. Krystian szepnął jej do ucha, że mieli się nie spieszyć, Kalina go uciszyła i sama ściągnęła z siebie koszulę, przy okazji wracając do pocałunków. Przenieśli się do sypialni chłopaka, gdzie dopiero dziewczyna poczuła zdenerwowanie. Chciała, by wszystko przebiegało idealnie, by nie był zawiedziony. Krystian od razy wyczuł, że dzieje się coś nie tak. Ponownie szepnął, że nie muszą się z niczym spieszyć, choć jak tylko Kalina wsunęła dłoń za gumkę bokserek w sypialni rozniósł się cichy jęk. Leżał z przymkniętymi oczami wspierając się na ramionach. W sumie chciała zmienić pozycję, być górą, ale na to jej nie pozwolił. Już od dawna nie czuła się tak dobrze podczas gry wstępnej. Czując jego usta na swojej rozgrzanej skórze, w każdym zakamarku, odpływała, przy okazji ściskając mocno prześcieradło. Pragnęła chłopaka każdym mięśniem. Krystian wstał z łóżka i zostawił ją na chwilę samą, oparła się łokciami na łóżku i nie do końca wiedziała co się dzieje. Chłopak wrócił do sypialni z szerokim uśmiechem, a widząc jak dziewczyna rozszerza nogi nie mógł się oprzeć, zamruczał cicho i szybko znalazł się w łóżku. Chwilę jeszcze ją torturował, by w najmniej oczekiwanym momencie wsunąć się powoli do jej środka. Oboje jęknęli, leżeli chwilę bez ruchu, jednak była to tylko chwila. W pokoju zrobiło się gorąco, a w powietrzu unosił się ich zapach. Połączenie cytrusów. Kalinie od dawna nie było tak dobrze, nie musiała udawać, dała upust emocjom. Jęknęła głośno wyginając się do tyłu czekając aż gwiazdy znikną sprzed oczu. Krystian sam opadł zmęczony na plecy i starał się wyrównać oddech. Zdziwiony przyjrzał się jednak Kalinie, która schyliła się po kołdrę, która leżała na podłodze. Szybko sam objął ją w pasie i przyciągnął do siebie.

- Krystian… - zaśmiała się głośno, by po chwili wydać z siebie cichy pomruk, kiedy jego usta dotknęły jej

- Zostaw. Jesteś za piękna, by się chować pod kołdrą.

- Daj spokój. – speszyła się, Krystian jedynie wodził palcem po jej biodrze z uśmiechem – Zresztą zaraz będzie nam zimno, i w dodatku wszyscy mówią, że trzeba się zakrywać, w innym przypadku jest to wulgarne.

- W moim łóżku jest to seksowne. – szepnął nachylając się nad nią – Ty jesteś seksowna.

W odpowiedzi dostał jeden z najpiękniejszych uśmiechów jakie kiedykolwiek widział. Szepnął wesołych walentynek i dokładnie wpatrywał się w twarz dziewczyny, delikatnie pieszcząc jej ciało.

 &&&

tadam.... był Adam i był Krystian :D i tyle w tym temacie haha, czekam na wasze opinie. :) 


Komentarze

  1. Szczerze powiedziawszy to myślałam, że spotkanie Kaliny i Adama wypadnie dużo gorzej, więc jestem miło zaskoczona :D Oboje są jednak dorośli, więc zdecydowali się na szczerą i poważną rozmowę, która wiele im dała. Każde ruszyło dalej, układają sobie życie z kimś innym... Taka rozmowa była im chyba potrzebna, by ruszyć do przodu, nie oglądając się za siebie. Jednak Adam i jego zdrada... Kompletnie nie trafiają do mnie argumenty, że potrzebował odskoczni, bo między nim a Kaliną nie było już tego czegoś. To cholernie słaba wymówka i powinien się cieszyć, że Kalina mu wybaczyła, a mało tego, była gotowa do tego nieszczęsnego ślubu. Czasu się jednak nie cofnie i niech ta przeszłość pozostanie przeszłością.
    Po tym spotkaniu Kalina zdecydowała się pójść do Krystiana i była to chyba najlepsza decyzja :) Poszli na całość, ale skoro oboje tego chcieli i byli tego pewni to pozostaje się cieszyć ich szczęściem ^^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma to jak spotkać się ze swoim byłym narzeczonym w dniu zakochanych :) Swoją drogą wizyta Adama od samego początku wydawała się mi być podejrzana. Tak jak sama Kalina zauważyła, mógł podwieźć rzeczy do jej rodziców albo siostry. Po cóż się samemu fatygować? Na urodzinach chrześniaka omijał Kalinę szerokim łukiem, a tu nagle ma ochotę zjeść w jej towarzystwie? Albo rzeczywiście potrzebował takiej rozmowy z nią, albo ... nie. Zostańmy lepiej przy pierwszej opcji :)
    Dobrze jednak, że opowiedziała całą swoją historię Krystianowi. To dowód na to, że mu ufa. Dzięki tej szczerości będzie jej łatwiej zbudować nowy związek :) Gdańsk okazał się być strzałem w dziesiątkę i jestem pewna, że do takiego samego wniosku dojdzie ona sama :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty