6.
W pracy dalej nic się nie zmieniło, warczała praktycznie na
wszystkich, nawet na szefa. Prawda jest taka, że miała dość. Wszystkiego. W
dodatku nie miała nawet z kim porozmawiać na ten temat. Miała ochotę spakować
wszystkie swoje rzeczy i wrócić do Poznania, pokonana. Albo co gorsze,
zadzwonić do Adama i błagać go o przebaczenie. Nie wiedziała, co lepsze a co
gorsze. O dziwo z pomocą przyszła Jana, przed końcem pracy, przyszła z
płaszczem Kaliny i po prostu wyciągnęła ją z pracy. Nawet złapała ją pod ramię,
by mieć pewność, że nie ucieknie na najbliższym zakręcie. W końcu znalazły
spokojną kafejkę i usiadły w kącie z kubkami ciepłej herbaty. Kalina nie była
skłonna do powiedzenia wszystkiego od razu, stąd bawiła się kubkiem czując jak
łzy starają się przebić na zewnątrz. Poczuła jedynie dłoń Jany na swojej i po
prostu pękła. Opowiedziała jej dosłownie wszystko, co nią kierowało, dlaczego
jest w Gdańsku, jak czuję się po poznaniu Krystiana, jak i Kacpra. Wyrzuciła z
siebie wszystko praktycznie na jednym wdechu, herbata już dawno wystygła a w
oczach, nie pojawiły się żadne łzy. Jana o dziwo wstała, przysunęła swoje
krzesło i objęła mocno dziewczynę. Właśnie tego potrzebowała, potrzebowała by
ktoś po prostu usiadł przy niej i mocno ją objął ramionami, choć na chwilę
zrzucił z jej barków to wszystko.
- Będzie dobrze. Nie waż się wyjeżdżać, o nie. I nigdy,
przenigdy nie pisz do tych dupków. – rzuciła na co się Kalina cicho zaśmiała –
Nie masz prawa się obwiniać. Nie ma nic gorszego niż bycie w beznadziejnym
związku. Szybko byś się rozwiodła, zresztą ten facet cię tylko ograniczał. I
śmie jeszcze mówić, że cię wspierał jak zdecydowałaś zrezygnować ze studiów. Co
za dupek. – oburzyła się – Kacper jest taki sam. Musisz go olać. – Kalina
jedynie kiwnęła głową jak dziewczynka, która słucha panią w szkole – Co do naszego
telefonicznego Romea. Umów się z nim. – zdziwiona na nią spojrzała – Jemu też
wygarnij. Najpierw wydzwania jak szalony, romansujecie sobie przez telefon a po
pierwszej, prawdziwej randce zachowuje się jak typowy dupek.
- Czy według ciebie wszyscy to dupki? – szepnęła i w
odpowiedzi dostała szczery śmiech
- Jestem lesbijką, więc może coś w tym jest. – Kalina
zdziwiona spojrzała na dziewczynę, tego się nie spodziewała – Spokojnie, choć
jesteś ładna, to nie w moim typie. – Kalina jedynie się uśmiechnęła – Taki jest
twój plan. Jutro idziesz do Radka i bierzesz numer do Krystiana. Umawiasz się z
nim i wygarniasz mu wszystko.
Do środy nie dostała żadnej wiadomości od Krystiana, ba!
Stchórzyła już z samego rana na drugi dzień i zamiast poprosić Radka o telefon,
to po prostu przywitała się jak zawsze i zamilkła na wieki. Wyparła nawet ten
plan ze świadomości i kompletnie o tym zapomniała. Skupiła się na pracy i
odliczała tylko godziny, kiedy będzie mogła wrócić do domu. Uciekła jak
najszybciej, i już w drodze do windy planowała co zje dziś na obiad, jednak
usłyszała dzwonek swojego telefonu i w myślach zaklęła. Dzwoniła jej mama, więc
chcąc nie chcąc odebrała. Oczywiście najpierw grzecznie się przywitała i
słuchała właściwie monologu mamy, która relacjonowała jej plan wydarzeń. Miała
przyjechać w piątek, szwagier miał ją odebrać, a do tego w sobotę było wielkie
kinderparty. Powtórka wigilii , z tą różnicą, ze oprócz bliskiej rodziny była
również rodzina Emila, którego nawiasem nie lubiła. Wyszła z windy kierując się
do wyjścia, kiedy zobaczyła przy ochronie Krystiana. Stał oparty o biurko
rozmawiając z ochroniarzem i niestety nie było opcji, nie mogła go wyminąć nie
zauważona.
- Kalina jesteś tam? – usłyszała głos mamy na co się ocknęła
- T-tak. Tak. – powiedziała już pewniej – Napisze Emilowi o
której mam pociąg, i jeszcze raz przejrzę listę, aby kupić wymarzony prezent. –
przeszła obok chłopaka z podniesioną głową – Nie musisz się martwić. Nie
wyskoczę z niczym nieodpowiednim.
- Kalina. To trzylatek. – westchnęła jedynie – Jesteś jego
ciocią, to zobowiązuje. Adam już wysłał prezent, bardzo to miłe było z jego
strony. – w tym momencie Kalina po prostu zacisnęła dłonie w pięść – Malwina
nawet go zaprosiła.
- Fajnie. – tylko na tyle było ją stać – Musze kończyć,
wsiadam właśnie do autobusu. – nie czekając na odpowiedź po prostu się
wyłączyła i wtedy poczuła dłoń Krystiana na swojej, już miała na niego
nawrzeszczeć, w końcu był w tym momencie odpowiednią osobą, ale widziała jego
uśmiech i powiedział coś co ją wybiło z rytmu
- Witam w ten wietrzny dzień i babeczkę? – pokazał ładnie
udekorowane babeczki w opakowaniu – Sam piekłem, z pomocą chrześniaka.
- Co tu robisz? – po prostu westchnęła
- Postanowiłem zrobić ci niespodziankę. – puścił jej oczko –
Wiem, nie odzywałaś się, jednak chciałem się spotkać. Babeczkę? – podstawił
bliżej pudełko na co złapała za jedną – Wiem, że pogoda jest mocno depresyjna,
i jest zimno. Więc zaplanowałem coś bardzo fajnego, w ciepłym pomieszczeniu.
Nie bój się, dzieci się nie pochorowały, więc są smaczne.
Delikatnie się uśmiechnęła po pierwszym kęsie. Faktycznie
były smaczne, a konfitura w środku wręcz bajeczna, już dawno nie jadła czegoś
tak dobrego. Na jednej zresztą się nie skończyło, w tym momencie potrzebowała
dużej ilości cukru. W dodatku jak przebiegali przez jezdnie, złączył swoją dłoń
z Kaliny, poczuła ciepło bijące od niego i nawet nie miała ochoty zabierać
ręki. Była tylko ciekawa, gdzie ją prowadzi. Stanęli jednak pod salonem SPA i
kompletnie tego nie rozumiała, co się dzieje. Chłopak widząc jej zaskoczoną
minę, przepuścił ją pierwszą i zaraz podszedł z uśmiechem do recepcjonistki.
Krótka rozmowa i już była prowadzona do gabinetu. Jak się okazało, chłopak
zafundował Kalinie masaż i sama nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, ze, był
to strzał w dziesiątkę. Wyszła bardziej zrelaksowana, co od razu zauważył,
witając ją szerokim uśmiechem, machając ostatnią babeczką. Podeszła tylko do
niego i złożyła pocałunek na jego policzku.
- Jak mam ci się odwdzięczyć i co najważniejsze zwrócić?
- Daj spokój. To gratis. – uśmiechnął się – Dostałem ten
kupon od kumpla, również jest przedstawicielem. Po prostu… od Radka wiem, że
nie miałaś dobrego humoru i postanowiłem to zmienić. Wystarczy w podziękowaniu
ten uśmiech.
- Więc teraz tak to będzie wyglądać? Radek ci wszystko
doniesie? – mruknęła spuszczając głowę bawiąc się papierkiem babeczki
- Jeśli doniesie mi, że masz zły humor to tak. O reszcie
wolę dowiadywać się ze źródła. Przepraszam, po prostu rozmawialiśmy na temat
randek i tak jakoś się wygadałem. – westchnął – Miałem do ciebie też zadzwonić,
jednak zawsze mi cos wyskakiwało. A wolę być skupiony w stu procentach na
randkach.
- Przepraszam… - sama westchnęła – Nie czuję się dobrze. Ta
pogoda, do tego sama mam kilka problemów na głowie. – od razu zapytał czy ma to
coś wspólnego z wcześniejszym telefonem – Tak, jadę do domu w weekend. A to nie
jest nic przyjemnego, zwłaszcza, że będzie tam osoba której wolę chyba nie
widzieć.
- Rozumiem, w takim razie się tylko wygłupiłem. – od razu zauważyła
zmieszanie na jego twarzy – Odwiozę cię do domu, i w ramach SPA możesz
przywieźć mi rogala. Choć w przyszłym tygodniu czeka mnie trochę podróży, znowu
jadę do Kalisza. – zaczął szybko się tłumaczyć, aż zamarł kiedy dziewczyna po
prostu się do niego przytuliła, sam delikatnie ją objął i tak po prostu stali
- To ja przepraszam. – szepnęła mu w szyję – Postarałeś się,
masz babeczki, do tego masaż. Prawda jest taka, że w ten weekend jadę do domu,
na urodziny siostrzeńca. Muszę kupić mu wymarzony prezent, z górnej półki,
według mojej mamy tak wypada. Do tego będzie tam mój były, który już przywiózł
swój. Jest jego chrzestnym. – wzięła głębszy wdech odsuwając się od niego – To
wszystko sprawia, że mam ochotę zakopać się pod koc, z kubkiem herbaty i po prostu
zapomnieć o wszystkim.
- To najgłupsze co możesz zrobić. – od razu mocniej objął
dziewczynę – Zapraszam na dobry obiad. Nie słyszę nawet sprzeciwu. – od razu
powiedział widząc jak otwiera usta – Gdybym miał składniki, to bym zaprosił cię
do siebie, i ugotował coś pysznego. Ale nie wiem tez czy nie jesteś na coś
uczulona, albo na jakiejś diecie.
- Nikt nigdy dla mnie nie gotował. – zauważyła, to zawsze
Kalina zajmowała się domem
- Musimy to zmienić. I zapraszam na następny raz do siebie,
teraz jednak zjemy niezdrową pizzę.
O dziwo kiwnęła głową i pozwoliła na to, by chłopak
prowadził ją zakamarkami. Znaleźli się w małej pizzerii, w której już same
zapachy kusiły do skosztowania wszystkiego z ich menu. Ponownie zresztą zjadła
przepyszny obiad i miło spędziła wieczór w towarzystwie Krystiana. Co dobre się
szybko kończy, i w taki o to sposób pojawili się na przystanku, autobus miał
przyjechać za pięć minut, i po raz kolejny Kalina nie wiedziała jak się
pożegnać. Ba! Doszło do niej, że nawet nie miała takiej ochoty. Odwróciła się
do chłopaka przodem i od razu powiedziała.
- Odprowadzisz mnie kawałek? – myślała, że chłopak się
zgodzi, jednak jego odpowiedź ją zaskoczyła
- Nie tym razem. – uśmiechnął się – Zresztą jest już
chłodno, nie chcę abyś się przeziębiła. W autobusie jest cieplej.
- Masz rację. – westchnęła szybko i schowała dłonie do
kieszeni płaszcza, poczuła się głupio, a w dodatku na horyzoncie pojawił się
jej autobus – W takim razie uciekaj, dziękuję za kolejny miły wieczór… - i w
tym samym momencie poczuła lekkie szarpnięcie, po którym znalazła się w
ramionach chłopaka, delikatnie musnął jej usta, przez co podniosła wyżej głowę
zaskoczona, ale wtedy również była przygotowana na kolejny pocałunek, a raczej
pocałunki. W końcu usłyszała klakson, więc się odsunęła na minimalną odległość
i zaśmiała cicho – Chyba uciekł mi autobus.
- Myślę, że uciekły ci nawet dwa. – sam się zaśmiał
obejmując dziewczynę mocniej w pasie, przez co automatycznie poczuła mile
ciepło – Tym już pojedziesz. – skradł jej kolejnego całusa, a musiała przyznać,
że robił to doskonale – Dostanę w końcu twój numer? – szepnął
- Masz długopis? – zaśmiała się, ale zaraz w dłoni miała
jego telefon, szybko wpisała numer ze swoim imieniem – Nie wydzwaniaj do mnie
cały czas.
- Postaram się.
Na przystanku pojawił się kolejny autobus, więc z uśmiechem
tylko wyswobodziła się z objęć. Pomachała mu jeszcze i wsiadła do zatłoczonego
autobusu. Stała oparta o rurkę, kiedy usłyszała swój telefon. Szybko wyciągnęła
go z torby i zobaczyła wiadomość od nieznajomego numeru:
Dziękuję bardzo za
miły wieczór, mam nadzieję, że choć w małym stopniu spełnił twoje oczekiwania i
już nie pomyślisz, że w taki dzień jak dzisiaj, czyli kiedy masz zły humor,
najlepszym rozwiązaniem jest koc i herbata. Jeśli tak – daj mi tylko znać, a
zawsze coś zorganizuje. Krystian.
Przez ostatnie dni Kalina chodziła niczym bomba, która może wybuchnąć w każdej chwili. Wszystko się w niej skumulowało, a na domiar złego nie miała się komu wygadać. Na szczęście na horyzoncie pojawiła się Jana, która nie odpuściła, tylko wyciągnęła z Kaliny prawdę. Dziewczyna w końcu mogła zrzucić z siebie cały ten ciężar i na pewno ogromnie jej ulżyło :) Znów pojawił się Krystian i odkupił swoje poprzednie zachowanie ^^ Mam nadzieję, że faktycznie serio zależy mu na dziewczynie, bo teraz takie odniosłam wrażenie. I te babeczki! ^^ Trzymam za nich kciuki, bo tworzą się pomiędzy nimi fajne wibracje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Szczerze mówiąc kamień spadł mi z serca bo Krystian nie okazał się być "dupkiem" ^^ Ok, może czasami nie domyśla się jak to facet, ale przynajmniej potrafi się postarać i poprawić humor :) Widać, że zależy mu na Kalinie. W ogóle uważam, że mogłaby być z nich fajna para :)
OdpowiedzUsuńZa to współczuje jej wyjazdu do rodziny. Ok, gdyby to był tylko samo spotkanie z najbliższymi to jeszcze można by było jakoś to znieść. Ale spotkanie z byłym? Gdy prawie zwiało się sprzed ołtarza? Dość ... niezręczne? I uważam że gdyby siostra Kaliny miała w sobie poczucie jakiejkolwiek godności, albo po prostu trochę oleju w głowie, to nie zaangażowałaby tego w ten sposób. Rozumiem, że to ojciec chrzestny, ale siostra to jednak siostra. Chyba za bardzo zależy jej na imprezie "na pokaz", która zazwyczaj sama w sobie jest sztuczna do bólu. Do tego prezenty "z najwyższej półki". Zapowiada się "ciekawy" weekend z rodzinką.