4.

Dni mijały powoli, choć w pracy był jeden wielki młyn, cały czas trzeba było coś zamówić, wysłać bądź nawet wyskoczyć na chwilę. Czasem naprawdę zastanawiała się, czy nie jeste tutaj od wszystkiego. Zacisnęła jednak zęby i po prostu robiła to co jej zlecali. Zresztą przez to, że non stop coś musiała zrobić do domu wracała wykończona i leżąc pod kocem relaksowała się przed kolejnym ciężkim dniem. Przy okazji umawiając na spotkania w sprawie mieszkania do wynajęcia.

Był czwartek, od rana nie miała czasu napić się kawy, jak na złość każdy coś ode niej chciał, telefony się urywały i nie wiedziała na prawdę co się dzieje. Wracała właśnie z kuchni z kolejnym kubkiem herbaty, której i tak zapewne nie wypije. Kiedy widziała na biurku bukiet kwiatów. Zdziwiona podniosła jedna brew do góry i spojrzała na Jane, która zadowolona obracała się na krześle i wachlowała bilecikiem. Od razu zrozumiała, że ten bukiet jest dla Jany i przez to tak się zachowuje. Choć chętnie by odzyskała swoje krzesło, by móc wrócić do pracy.

 

- Czyżbyś miała randkę? – uśmiechnęła się czym jeszcze bardziej zaskoczyła Kalinę – Nie wiedziałam, że masz kogoś!

- Ale ja nie mam… znaczy się, spotykam się z kimś jednak nie jesteśmy umówieni. – ocknęła się, ale to i tak na nic, jej uśmiech był jeszcze szerszy i podała jej bilecik na którym od razu zauważyła starannie napisaną wiadomość: „Widzimy się dziś o siódmej, w restauracji Pod Basztami, na Latarnianej.” 

- Więc? Randka?

- O matko! – westchnęła łapiąc się za głowę – Zapomniałam, że dziś umówiona byłam z tym kolesiem co wydzwania na sekretariat. Kolega Radka, o którym ci mówiłam. – Jana jedynie kiwnęła głową, że pamięta – Cholera, nie mam dziś sił. Myślisz, że jak pójdę do Radka, to odwoła to spotkanie za mnie?

- Wątpię, bo go już nie ma. – zaśmiała się – Wyszedł niedawno. A co do randki, musisz iść. – wstała z krzesła podchodząc do dziewczyny – Gadasz z nim od pół roku! Nie ciekawi cię kto to jest? Czy wygląda tak samo, jak go sobie wyobrażasz po tym seksownym głosie? – w tym momencie była na siebie zła, że zwierzyła się dziewczynie w tym temacie, usiadła zrezygnowana na fotel i wzięła głębszy wdech

- Jestem ciekawa, jednak…. Boję się. – westchnęła – Co będzie, jeśli okaże się, że to dupek? Lubię jego telefony, poprawiają mi często humor i jak się okaże, że to kolejny playboy, wszystko się zmieni. Nie wiem, czy jestem na to gotowa.

- Co ci szkodzi. Sama mówiłaś, spotykasz się z innym. Idź, przekonaj się dzisiaj kim jest twój rozmówca, to do niczego nie zobowiązuje. A zresztą, zawsze możesz zwrócić swoją uwagę na kuriera, który tutaj przychodzi i robi do ciebie maślane oczy. – zaśmiała się – Wróć do domu, przebierz się w coś luźnego i się dobrze baw.

 

Choć nie była do tego przekonana, pokiwała jednak głową i wróciła do pracy, tak samo jak Jana. Chyba podświadomie nawet chciała zbojkotować randkę i w pracy robiła wszystko wolniej, by tylko się nie wyrobić na czas. Nigdy nie można mieć tego czego się chce, już od piętnastej nie było prądu w firmie i nie zapowiadało się, by wrócił tak szybko. Stąd wszyscy zebrali się wcześniej, tak samo jak dziewczyna. Wróciła do mieszkania, gdzie korzystając z wolnej chaty, wzięła dłuższy prysznic i wyszykowała się w coś prostego, bez żadnego strojenia się. Jak wypada na nic niezobowiązujące spotkanie. Oczywiście z domu wyszła mocno spóźniona, autobus też miał opóźnienie i na miejsce dotarła dopiero o siódmej dziesięć. Rozejrzała się po wnętrzu, ale nigdzie nie widziała samotnego mężczyzny. Po chwili jednak pojawiła się przed nią kelnerka, na co rzuciła, że jest tu umówiona z kimś, w sumie to randka w ciemno. Mimo tego, że brzmiało to dziwnie w obecnych czasach, kelnerka się tylko uśmiechnęła i powiedziała, że jeszcze nie ma chłopaka. Zaprowadziła jednak ją do stolika dla dwóch osób i z takim samym uśmiechem z jakim ją przywitała przyjęła zamówienie na lampkę czerwonego wina. Nie wiedziała ile będzie czekać, stąd przeglądała menu, by tylko zbić czas i co najważniejsze nie zacząć się denerwować. Zastanawiała się nawet czy to nie jest jakiś żart, czy czasem nie została wystawiona do wiatru. Miała już zresztą w planie zawołać ponownie kelnerkę i zapłacić za kieliszek wina i uciec jak najdalej od tej restauracji, wrócić do domu, albo napisać do Kacpra, czy nie ma ochoty i czasu się spotkać na jakiś spacer, kolacje. Wyciągała już telefon z torebki, kiedy poczuła czyjąś dłoń na swoi ramieniu. Podniosła głowę do góry i jej oczom ukazał się przystojny, ciemny blondyn, z bardzo sympatycznym uśmiechem i w dodatku dobrze ubranego. Miał na sobie czarny płaszcz spod którego wystawała koszula. Chłopak wyglądał na takiego, który poświęcił sporo czasu przed spotkaniem na to by wyglądać nieźle.

 

- Przepraszam za spóźnienie. – od razu się odezwał ściągając płaszcz i wtedy jej oczom ukazały się szelki, chociaż to ją lekko uspokoiło, ona w rurkach i zwykłym wręcz swetrze nie wyglądała na kogoś wystrojonego – Nie mogłem wyrwać się dziś wcześnie z pracy, a do tego utknąłem w korku. – usiadł zaraz naprzeciwko mnie

- Nic nie szkodzi. – powiedziała i zdziwiło ją jedno, przyjęła to spokojnie, w innym przypadku by od razu mruknęła jak obrażona kotka i po prostu wyszła – Krystian?

- Owszem. – uśmiechnął się jeszcze szerzej – Cieszę się, że w końcu mogę cię poznać osobiście. A raczej będę mógł porozmawiać z tobą dłużej, zwłaszcza że za tym głosem kryje się taki ładny uśmiech.

- Więc zamierzasz mnie czarować przez cały wieczór? – podniosła jedną brew do góry

- Ok, zacznijmy od początku. Wiem, że Radek pewnie nagadał ci głupot. – zauważył i uśmiechnął do kelnerki, która pojawiła się obok ich stolika – Poproszę dla mnie kieliszek tego samego co pije ta dama, a do tego również poproszę gęsinę, dla ciebie? – zwrócił się jakby nigdy nic do Kaliny więc ponownie w ekspresowym tempie zaczęła studiować menu

- Poproszę burgera, słyszałam, że to poezja w tym miejscu. – przyjęła jedynie nasze zamówienie i ponownie zostali sami

- Wracając do tego co mówiłem. Radek to mój przyjaciel i zawsze lubi mi dokopać. Od razu mówię, nie bierz tego na serio, nie zawsze jest tak źle jak on to wszystko przedstawia.

- Właściwie to nie powiedział nic ciekawego. Tyle co w sumie sama już wiem. – widząc jego zdziwione spojrzenie kontynuowała – Abym nie dała się zaczarować, twoje gadki są używane na każdej kobiecie, w każdej sytuacji.

- Rozumiem, ale w takim razie nie masz się o co martwić. – w tym momencie nie rozumiała kompletnie o czym on mówi – Przez pół roku nie udało mi się cię oczarować, więc wątpię, by mi się to udało dzisiaj, w jeden wieczór. Zjedzmy dobrą kolację, rozmawiając w końcu jak na dwie dorosłe osoby przystało. Nie zachowujmy się jak współczesne dzieciaki, które oprócz telefonu nic nie widzą.

 

Kiwnęła jedynie głową i cały czas się mu przyglądała. Jak się okazało, chłopak był przedstawicielem handlowym w wydawnictwie, stąd wiecznie był w podróży, zwłaszcza, że jego rejon również obejmował Koszalin. Chociaż jak się okazało tym razem wracał z Białegostoku, w którym wdrażał nowego przedstawiciela i dziś był dopiero pierwszy dzień w Gdańsku. Przyjechał do restauracji od razu z drogi, czego nie rozumiała. Chłopak nie wyglądał na takiego, raczej by powiedziała, że jest po prysznicu, zresztą od razu uderzała w nią nuta cytrusów. Musiała przyznać, że jego perfumy, a do tego czarujący uśmiech sprawiały, że również się uśmiechała. Zwłaszcza, że na żywo tak samo dobrze im się rozmawiało jak przez telefon. Chociaż, kiedy zeszli na temat rozmów o pracę i dostała pytanie, czy lubi być sekretarką, to lekko straciła humor i w prosty sposób starała się mu wytłumaczyć, że choć to nawet lubi, to jednak nie jest to dla niej szczyt marzeń. Ale nie skończyła studiów, nie miała innego doświadczenia niż sekretarka, albo sprzedawczyni w sklepie. Chłopak ze zrozumieniem kiwnął jedynie głową, nie naciskał w tym temacie.

 

- Cholera, gilejza ze mnie. – mruknęła szybko łapiąc za serwetkę, na jej ulubionym swetrze pojawił się sos

- Gilejza? – zaśmiał się również podając jej swoją serwetkę – Skąd pochodzisz?

- Z Poznania. – zauważyła i poczuła się zawstydzona, starała się jak  mogła by nie mówić przy innych w ten sposób, Adam bardzo tego nie lubił – Mieszkam od roku w Gdańsku. I staram się jak mogę zakopać głęboko swoje korzenie, a zwłaszcza powiedzonka i gwarę.

- Nie powinnaś. To twoje korzenia, każdy z nas ma jakąś gwarę i powinniśmy to pielęgnować, w końcu to coś fascynującego. – jedynie na niego spojrzała zdziwiona – Jestem Kaszubem, wychowywałem się na wsi, niedaleko Brusów, czyli południe Kaszub. Moi rodzice zresztą mają tam teraz agroturystykę, i często wracam do domu, choć życie w dużym mieście również mi się podoba. To jednak nie jest takie same, na wsi czas płynie wolniej, człowiek jest spokojniejszy. Lubię czuć się wtedy wolny, wsiąść na rower i pedałować przed siebie.

- Tam przynajmniej jest świeże powietrze. – zauważyła – Ja całe życie mieszkam w dużych miastach. Poznań, później Kraków i teraz Gdańsk. Zresztą nie zwiedzam zbyt dużo. W tygodniu pracuje, a w weekendy po prostu odpoczywam.

- Powinnaś, nabrałabyś tych zdrowych rumieńców jak to moja babcia zawsze powtarzała. A Kaszuby to piękny rejon.

- Zazwyczaj poznawałam kurorty na świecie. – bawiła się kieliszkiem – Polskie morze nie było nigdy brane pod uwagę. – zauważyła i doszło do niej, że zaraz zepsuje miłą atmosferę – Przepraszam, nie powinnam pić, wtedy wpadam w melancholię.

- Rozumiem. – mimo wszystko uśmiech nie schodził z jego ust – Więc opowiedz mi coś o Poznaniu. Nigdy tam nie byłem.

 

Kalina musiała przyznać, że spędziła bardzo miły wieczór, Krystian był świetnym towarzyszem. Doskonale wiedział jak wyciągnąć z niej jakiejś informacje, jak również kiedy powinien zmienić temat. Nawet po kolacji za którą chłopak zapłacił, udając obrażonego, że dziewczyna w ogóle śmiała zaproponować podzielenie rachunku, poszli na krótki spacer po Starym Mieście. Nie przeszkadzała im nawet temperatura oraz wiatr, który z każdą sekundą zrywał się coraz bardziej. Trzeba było jednak się rozejść, Krystian uparł się, że odprowadzi ją na przystanek, stali w pewnej odległości od wiaty i prawda jest taka, że Kalina nie bardzo wiedziała jak się pożegnać. Nie lubiła tego uczucia, ani od dawna nie była w takiej sytuacji. Autobus powoli wjeżdżał do zatoczki, więc uśmiechnęła się do chłopaka, który stał naprzeciwko niej.

 

- Mój autobus. – zaczęła

- W takim razie dziękuję bardzo za miły wieczór. – odwzajemnił gest i o dziwo zaraz nachylił się składając delikatny pocałunek na jej policzku – Mam nadzieję, że dasz się zaprosić na drugą randkę.

- Nie wiedziałam, że to była randka. – rzuciła zaczepnie, wyminęła go zresztą i już miała wsiadać do autobusu, kiedy zawołała – Próbuj, a zobaczymy czy ponownie mnie oczarujesz.

 

Widziała jak się zaśmiał, jednak szybko wsiadła, i zaraz za nią zamknęły się drzwi. Autobus ruszył przed siebie, a Kalina stała w kącie z uśmiechem i od nowa analizowała dzisiejszy wieczór. Musiała przyznać, że pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, Krystian nie czarował, nie okazał się dupkiem, nawet wybaczyła mu spóźnienie. Był dokładnie taki sam, jak go sobie wyobrażała po rozmowach przez telefon. I dotarło do niej, że nawet nie podała mu swojego numeru, nawet o to nie zapytał. Tak samo ze zdwojoną siłą dotarło do niej jedno – on wiedział jak wygląda Kalina! Musieli się już spotkać, tylko nie mogła sobie kompletnie przypomnieć kiedy to było.

 

Komentarze

  1. W ostatnim czasie w życiu Kaliny zaszło sporo zmian :) I to pozytywnych! Rozumiem, że praca którą wykonuje może nie jest szczytem jej marzeń, ale życie lubi zaskakiwać, więc może prędzej czy później znajdzie swoją wymarzoną, taką która dostarczy jej radości. I może uda się jej znaleźć własne mieszkanie, by już nie musiała użerać się z współlokatorami :D Martwi mnie trochę zachowanie Kacpra... Mam nadzieję, że nie jest to typ faceta, który dostanie to czego chce, a później się zmyje. Kalina w końcu poznała swojego tajemniczego rozmówcę, który na pierwszy rzut oka wydaje się być porządny :D Może coś między nimi zaiskrzy ^^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem szczerze, że podziwiam Kalinę bo sama nie wiem czy bym się odważyła na takie spotkanie w ciemno, w końcu to bardziej stresujące niż normalne spotkanie :) Ale! Warto zaryzykować, dzięki temu poznała interesującego i przystojnego mężczyznę, a nie jakiegoś zboka. Tylko ten tego ... można rzecz, że dwóch facetów kręci się wokół niej i weź tu bądź zdrowa, aby wybrać jednego ^^ ciekawi mnie jak ta sytuacja się rozwinie bo jak na razie obydwaj wydają się być w porządku :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty