2.

Piątkowy wieczór zawsze wyglądał dla Kaliny tak samo. Wracała z pracy, i ukrywała się w swoim pokoju, bądź była w kinie na jakimś filmie. I tak mieszkanie było puste, studenci woleli w tym czasie bawić się na jakiejś domówce, czy też w klubie. Tym razem nawet ona była w drodze na imprezę. Kiedy Janka,  jedna z graficzek zaprosiła ją na urodziny, była bardzo zdziwiona. Nie rozmawiały może zbyt często, jednak wydawało jej się, że obydwie darzą się sympatią. Stąd też przyjęła z uśmiechem zaproszenie, choć za klubami nie bardzo przepadała. Uwielbiała tańczyć, jednak wolała robić to w trochę cichszym otoczeniu. Bramkarz przy wejściu tylko zjechał ją wzrokiem i bez słowa wpuścił do środka. Krótka spódnica i kozaki za kolano chyba zrobiły swoje. Na dzisiejszy wieczór postanowiła odkopać, dosłownie z dna szafy, klubowe ciuchy, które nosiła dawno temu. Miała ochotę dziś być seksowna i w końcu poczuć radość. Postanowiła wyjść z ukrycia. Głośna muzyka i specyficzny zapach alkoholu zmieszanego z potem powoli jednak osłabiał jej zapał. Stojąc na balkonie rozejrzała się po Sali, gdzie szybko odnalazła stolik przy którym siedzieli jej znajomi z pracy. Przywitała się z Janą, która z szerokim uśmiechem ją wyściskała – Kalina była pewna, że w jej organizmie krążyły procenty. Zaraz zresztą dostała drinka i dała się porwać muzyce. Z parkietu zeszła dopiero po godzinie, nie czując nóg i pragnęła w tym momencie tylko jednego, czegoś zimnego do picia. Dopchała się w końcu do baru, gdzie mogła zamówić drinka, jednak miała wrażenie, że jest niewidzialna dla barmana. Poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu i o dziwo barman w końcu podszedł by przyjąć zamówienie.

- Cztery piwa i drink dla tej Pani. – usłyszała, kątem oka spojrzała na chłopaka, który stał obok niej – Na mój koszt.

- Nie trzeba… - od razu zaczęła, w odpowiedzi dostała jedynie uśmiech

- Wystarczy podziękować. I kto wie, może uda nam się zatańczyć. – puścił oczko znikając zaraz z czterema piwami

Kalina zaśmiała się jedynie cicho i wróciła z drinkiem do znajomych. Siedziała przy stoliku z parą, która z tego co widziała, powinna raczej zająć jedną z kabin w toalecie. Czuła alkohol spływający po gardle, i w tym samym momencie się zakrztusiła. Usłyszała szept przy swoim uchu i szybko się odwróciła. Za nią przy stoliku siedział ten sam chłopak, który postawił mi drinka. Dalej się uśmiechał i kiwnął głową w stronę  pary.

- Zapomnieli o tobie?

- Nawet ich nie znam. – zauważyła, by po chwili po prostu zacząć się śmiać – Wydaje mi się, że sami pomylili stoliki.

- Rozumiem. Jesteś tu sama? Czy zaraz jakiś kawaler mi przywali za rozmowy z jego dziewczyną? – jedynie rzuciła, że jest ze znajomymi – Witaj w klubie, moi koledzy poszli w tango. Zapewne będę musiał ich zbierać z parkietu. – westchnął – Jestem Duszek, a ty?

- Kalina. – odwzajemniła uśmiech

- Śliczne imię. Idealnie do ciebie pasujące. – korzystając z okazji, że się napisał, tylko przewróciła oczami, dobrze znała takie zagrywki

- Kacper chodź z nami do baru!

Nim się obejrzała, ponownie została sama. Zastanawiała się nawet czy nie lepiej byłoby po prostu pożegnać się  Janą i pojechać do domu. Zanim jednak postanowiła wdrożyć w życie swój plan, najpierw musiała odwiedzić toaletę. Na szczęście nie było tam kolejki, załatwiła szybko to co miała i nigdzie nie mogła znaleźć koleżanki. Wzruszyła tylko ramionami wychodząc z klubu, musiała złapać jakaś taksówkę, nie miała ochoty wracać w tym momencie autobusem i jeszcze iść dwadzieścia minut do mieszkania. Czekała, aż Uber się odpali, kiedy usłyszała.

- Radziłbym poczekać w środku. Na swoja taksówkę czekam już dziesięć minut. – westchnęła tylko, Duszek miał rację, temperatura zdecydowanie spadła, a Uber byłby dopiero za dwadzieścia minut. Zaklęła cicho pod nosem i szykowała się do drogi – Mogę cię podrzucić.

- Nie wiesz nawet gdzie mieszkam. – odwróciła się w jego stronę

- Mieszkam na Wrzeszczu, jeśli mieszkasz gdzieś po drodze to możesz się ze mną zabrać. Nie bój się, nie jestem mordercą. Właściwie jestem prawnikiem.

- Czyli jeszcze gorszy. – zauważyła na co się zaśmiał – Jeśli to nie będzie jakiś problem, mieszkam w dzielnicy Kokoszki. Więc mogę zabrać się na dworzec.

- Odwiozę cię do domu. Mam zniżki.

Uśmiechnęła się jedynie, i musiała przyznać, że Duszek jak się przedstawił, miał bardzo sympatyczny uśmiech. Było w nim coś z tego duszka, Kacpra. Jak się okazało, naprawdę miał tak na imię. Przez całą drogę w samochodzie rozmawiali na wszystkie możliwe tematy, tak jakby nie poznali się dopiero kilka godzin wcześniej. Wręcz przeciwnie, Kalinie wydawało się, jakby byli na pierwszej randce, ciekawi drugiej osoby. I musiała przyznać, że nie chciała by kierowca zatrzymał się pod jej blokiem, wolałaby jechać jeszcze dłużej. Niestety nigdy nie można mieć tego czego się najbardziej pragnie. Samochód zatrzymał się, więc Kalina zaczęła poprawiać płaszcz i nie wiedziała jak się ma nawet pożegnać. Wyciągnęła zresztą portfel, ale zaraz o dziwo położył swoją dłoń na jej.

- Wystarczy kawa w ramach podziękowania. – uśmiechnął się –I tak miałem po drodze.

- Kacper, nie mogę tak.

- Kawa, zadzwoń do mnie. – wyciągnął o dziwo wizytówkę na co kiwnęła głową trzymając ją w dłoni, poczuła się trochę jak na oficjalnym spotkaniu – Chętnie wypije kawę w twoim towarzystwie. – podniósł jej podbródek do góry i złożył delikatny pocałunek na jej ustach – Dobranoc.

Kalina była kompletnie oszołomiona. Wysiadła jakby nigdy nic, wcześniej mówiąc ciche „dobranoc” i po prostu poszła do mieszkania. Jeszcze nigdy nie spotkało jej coś takiego, ba! Ona nigdy nie całowała się z nikim innym, zawsze był Adam. A tu nagle idzie do klubu i poznaje przystojnego, miłego chłopaka z którym ma nawet sporo tematów wspólnych. Po raz pierwszy od roku, poczuła, że wszystko jest jeszcze możliwe. Może zacząć od nowa. Dalej trzymając wizytówkę chłopaka zamknęła się w swoim pokoju i traktując małą karteczkę jak najważniejszą rzecz powiesiła w widocznym miejscu przy lustrze. Z szerokim uśmiechem położyła się do łózka, i po raz pierwszy od dawna spokojnie zasnęła, bez sprawdzania wszelkich aplikacji.

Po weekendzie nie było już śladu, w poniedziałek ponownie trzeba było skupić się na zadaniach ważnych i ważniejszych. Kalina zastanawiała się cały czas nad tym, czy zadzwonić do Kacpra. Nie miała doświadczenia, nie randkowała. Wtulona w kubek ciepłej herbaty, relaksowała się podczas przerwy w pracy, kiedy zobaczyła Jane. Jakby nigdy nic usiadła przed nią przy stole i się dokładnie przyjrzała.

- Uciekłaś z klubu. – zmarszczyła brwi – Myślałam, że zabawa w klubie się podobała.

- Tak było, jednak byłam już zmęczona. – zauważyła z lekkim uśmiechem – Przepraszam, jeśli….

- Daj spokój. – zaśmiała się dziewczyna podkradając winogron z talerza – Masz rację, muzyka w klubie była do niczego. Mam nadzieję, że choć przez chwilę się dobrze bawiłaś.

- Nawet dłużej niż chwilę.

- To dobrze, bo w ten weekend idziesz z nami ponownie. Pora cię trochę rozruszać.

Nim się obejrzała, została sama w kuchni i nie pozostało jej nic innego jak się cicho zaśmiać. Słyszała, że Jana jest szalona, jednak nie myślała, że aż tak. Pod wpływem dobrego humoru, postanowiła zaszaleć. Napisała wiadomość do Kacpra i w taki o to sposób umówiła się z nim na kawę. Nie chciała traktować tego jak randki, choć na samą myśl czuła podenerwowanie. Od tak dawna nie była na randce, ze nawet nie wiedziała w co się ubrać, oraz jak się zachować. Na kawę i tak umówili się po pracy, stąd z ubiorem nie było wielkiego problemu. Punktualnie zjawiła się w umówionym miejscu, i chcąc nie chcąc zjechała chłopakiem wzrokiem, miał na sobie dobrze skrojony garnitur i krawat idealnie podkreślający jego oczy. Uśmiechnęła się jedynie i zaraz poczuła jego usta na swoim policzku. W myślach pogratulowała sobie wyboru jednej z lepszych sukienek w szafie.

- Cieszę się, że tak szybko zaproponowałaś kawę. – uśmiechnął się – Mam teraz straszny młyn w pracy, więc taka odskocznia bardzo mi się przyda.

- Dla mnie również, od szarej rzeczywistości i codziennej rutyny. – zauważyłam po tym, jak zamówiłam kawę u kelnerki

- Aż tak? Wyglądasz raczej na aktywną dziewczynę.

- Taka byłam. Chodziłam na taniec, czasem łyżwy. – uśmiechnęła się do wspomnień – Jednak po przeprowadzce, nie mogłam znaleźć niczego ciekawego. W dodatku zaczynam być już w tym wieku, kiedy po prostu po pracy ma się ochotę położyć na łóżku i odpocząć.

- Skąd ja to znam. – zaśmiał się – Czasem siedząc w pracy, nad aktami, rozmyślam o kanapie. O lenistwie.

Kalina musiała przyznać, że mile spędziła dwie godziny na kawie. Między nimi nie było nawet sekundy ciszy, cały czas wymieniali się poglądami, i nawet z uśmiechem przyjęła zaproszenie na drugą randkę. Tym razem mieli jechać do kina w plenerze, tak samo jak chłopak odwiózł Kalinę do mieszkania. Nie do końca wiedziała jak ma się pożegnać, czując usta chłopaka na swoich odwzajemniła delikatny pocałunek i z uśmiechem wróciła do siebie

&&&

Dziękuje bardzo za tak miłe przyjęcie tego opowiadania, mam nadzieję, że do końca spełni oczekiwania moje, jak i wasze. :) 


Komentarze

  1. Kto by pomyślał, że jeden nieoczekiwany wypad do klubu może tak wiele zmienić :) Kalina poznała interesującego mężczyznę, który również wydaje się być nią zainteresowany. Można rzecz, że prawdziwy dżentelmen :) Ciekawi mnie jak rozwinie się ich znajomość, a co równie ważne, czy tajemnicy rozmówca telefoniczny będzie miał wpływ na tą historię i życie Kaliny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę :) Z pozoru niewinny wypad do klubu przyniósł ze sobą wiele dobrego. Kalina spotkała na swojej drodze Kacpra, który na pierwszy rzut oka wydaje się być porządnym facetem :) Oboje złapali ze sobą kontakt, mają o czym rozmawiać, nie nudzą się w swoim towarzystwie i nawet pozwolili sobie na pocałunek ^^ Bardzo jestem ciekawa, w jakim kierunku pójdzie ich znajomość, bo wygląda obiecująco :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty